Miał odebrane prawo jazdy, jednak to nie powstrzymało 32-letniego płocczanina przed wsiadaniem za kierownicę. Jakby tego było mało, mężczyzna postanowił zostawić swojego 5-letniego syna bez opieki w domu. Niestosowne zachowanie mężczyzny ujawniło się przez przypadek.
Parkowanie w dużych miastach potrafi być wyzwaniem. Często miejsca parkingowe są ciasne i zapełnione do granic możliwości, a te przeznaczone dla osób niepełnosprawnych mogą wydawać się puste i kuszące. Właśnie takim miejscem zdecydował się skorzystać ten własne zasady ustanawiający ojciec, co zapoczątkowało całą serię wydarzeń. Sytuacja miała miejsce w poniedziałek, 11 marca, około godziny 9:30 na ulicy Kolegialnej.
Podczas patrolu ulicy Kolegialnej, miejscowi strażnicy postanowili zweryfikować, czy mężczyzna, który niedawno zaparkował na miejscu dla osób niepełnosprawnych, jest do tego uprawniony. Widząc strażników, mężczyzna zdradził swój niepokój. Na prośbę o pokazanie karty parkingowej dla osób niepełnosprawnych, od razu przyznał, że jej nie ma. Dokładając do tego, poprosił strażników o możliwość wypuszczenia dziecka, które przewiózł do szkoły, zdradzając przy tym, że jego prawo jazdy zostało mu odebrane – informuje st. insp. Jolanta Głowacka, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Płocku.
Zaskakujące jest to, że mężczyzna miał zdawać egzamin na prawo jazdy godzinę później, jako że zostało mu wcześniej odebrane za przekroczenie limitu punktów karnych.
– W dodatku przyznał, że zostawił swego 5-letniego syna bez opieki w domu. Strażnicy wezwali go do natychmiastowego skontaktowania się z kimkolwiek, kto może zająć się chłopcem, ponieważ procedury mogą zająć trochę czasu. Inny patrol miejski udał się pod adres wskazany przez 32-latka, aby upewnić się, że mały chłopiec jest bezpieczny i ktoś zajmie się nim. Tak też było – matka szybko dotarła na miejsce, a strażnicy osobiście upewnili się, że dziecko jest bezpieczne i zdrowe – podsumowuje Głowacka.